poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 8 (część 1) Opowieść czarownicy


- Na nas? - spytała Nina, wytrzeszczając oczy.
- Na was, skarbki. - Przesunęła się, zostawiając miejsce, umożliwiając wejście do środka - Wchodźcie. Nie stójcie tu tak jak głupcy.
  Weszli niepewnie, nadal byli bardzo zaskoczeni. Od progu uderzyło ich ciepło i najróżniejsze zapachy. Mieszanka woni przyprawiała lekko o mdłość i duszność. Nina oddychała głęboko. Rozejrzała się szybko po pomieszczeniu. Jedną część pokoju zajmowała stara kanapa przed kominkiem, łóżko, stojące w rogu, wykładane słomą, szafa, drzwi - prawdopodobnie do toalety - kilka półek stojących, niewielkie półki wiszące z dziwnymi flakonikami i słonikami
z najróżniejszymi substancjami, których Nina z tej odległości nie była  w stanie zobaczyć. Tuż przy drzwiach stała miotła, wiadro, ścierka - zestaw do sprzątania. W drugiej części domu było bardziej skwarnie i duszno. Długi stół - przy którym było zaledwie jedno krzesło - był zastawiony przeróżnymi towarami, stertą papierów, księgą, flakonikami. Obok stołu stał kocioł, w którym coś się gotowało. Nad nim unosiła się para. Po całej podłodze walały się śmiecie i jakieś towary.
Z niewielkiego, uchylonego okna wlewała się odrobina świeżego powietrze, ale i ono nie wystarczyło do pozbycia się odoru. Wzdłuż ścian biegły liczne szafki, na ktrórych walały się jakieś rośliny
i przedmioty. Przy oknie stał niewielki stolik z krzesłem.
- Siadajcie na kanapie. Zaraz podam wam coś do przegryzienia i ciepłą herbatkę - powiedziała, wskazując na kanapę.
  Nina niepewnie usiadła przed kominkiem, a w jej ślad z wahaniem podążyli pozostali. Zmieścili się na dość brudnej kanapie, pozostawiając sporo wolnego miejsca. Staruszka zamknęła za nimi drzwi i szybkim krokiem ruszyła do kotła. Wzięła ze stołu dużą łyżkę i spróbowała trochę wywaru. Postanowiła go wymieszać, a później dodała czegoś zielonego. Jakieś zioła? Nina nie była w stanie stwierdzić, ale miała nadzieję, że w kotle nie gotuje się ich woda na herbatę. Niestety powiadają, że nadzieje matką głupich. W tej sytuacji to powiedzenie się doskonale sprawdziło. Staruszka wyjęła
 z szafki cztery kubki, która były umazane czymś czerwonym i brązowym. Gdyby naczynia był czyste, byłyby piękne. Przez brud widać było tylko zarys majestatycznie ciągnących się złotych kwiatów, które wyglądały teraz na brązowe. Na pewno taka zastawa musiała sporo kosztować. Do naczyń wlała płyn z garnka, który miał lekko żółtawą barwę. Ninę przeszły ciarki i nadeszła ją chęć na wymioty. Spojrzała na przyjaciół. Ich twarze były białe jak papier. Najwyraźniej też nie mają ochoty na herbatę. Silanna wsypała odrobinę czegoś co przypominało cukier tyle, że brązowy i jakieś czarne fusy do każdego z kubków. Następnie zamieszała płyn. Wyjęła z szafki biały półmisek, który prawdopodobnie był w komplecie z kubkami. O dziwo naczynie było czyste i tak jak myślała Nina było piękne. Na białej porcelanie wyraźnie malowały się złote, lekko połyskujące kwiaty
 z domieszką zieleni. Gdzieniegdzie wokół kwiatów połyskiwały kolorowe krople. Kobieta otworzyła ze zgrzytem szufladę i wyjęła z niej ciastka, które rozłożyła na salaterce. Nina przełknęła głośno ślinę, gdy zobaczyła, że poczęstunek ma zielonkawą barwę i widnieją na nim jakieś dziwne, żółte kropki. Staruszka przeniosła najpierw mały stolik i postawiła go przy kanapie. Następnie zaniosła herbatę i ciasta na tacy, która niegdyś była srebrna. teraz srebro przyćmiła czerń. Postawiła ją na stoliku.
- Sama piekłam. - Posłała im życzliwy uśmiech. - Częstujcie się. - Podstawiła im pod nas salaterkę. - Bo się obrażę. Są naprawdę dobre i...ślicznie wyglądają.
Nina, która siedziała najbliżej kobiety, skrzywiła się, ale uznała, że w tej sytuacji rozgniewanie kobiety nie byłoby dobrym posunięciem. Wzięła jedno ciasteczko.
- Dziękuję.
- Smacznego. Teraz wy kochaneczki. - Reszta też wzięło po ciastku. Nina poczuła na sobie wzrok kobiety. W jej ręce spoczywał nietknięty "przysmak". Wzięła go do ust i wzięła kęsa, walcząc
 z nudnościami. Poczuła intensywny smak na języku. Nie był tak niesmaczny jak się spodziewała. Smakował jakimś ziołami, cukrem trzcinowym i miodem. Ciastko było niesamowicie kruche
i bardzo przepieczone. Dziewczyna z ulgą przełknęła posiłek i po chwili zjadła cały podwieczorek.  Zobaczyła, że przyjaciele się dziwnie na nią patrzą. Miley nie miała już w dłoni ciastka. Jest sierotą
i w dodatku zbiegiem - pewnie bardziej docenia jakąkolwiek formę jedzenia. Na pewno brzydki wygląd, albo zły smak nie robił na niej najmniejszego wrażenia.
- Pyszne ciastko. - powiedziała Miley, posyłając uśmiech staruszce, a ona go odwzajemniła.
Max niepewnie uniósł ciacho do nosa i go powąchał. Z jego twarz zniknął wyraz obrzydzenia. Możliwe, że rozpoznał zapach składników, z któych wykonano posiłek. Ostrożne zjadł ciastko. Anek, który dokładnie oglądał je ze wszystkich stron, odparł w końcu, że nie lubi ciastek i nawet ma dziwną fobie dotyczącą ich. Nina, Miley, Max i nawet sama Silanna próbowali stłumić śmiech. Cóż za niedorzeczność... Chłopak jednak wtedy opowiedział im historię z dnia, w którym miał pięć lat.  Mama im kupił pyszne ciacha w cukierni. Na jego posiłku usiadła osa, a on ją połknął i wylądował przez to w szpitalu. Po wyjściu z niego musiał zażywać ohydne lekarstwa.Od tego czasu ciastka zawsze kojarzyły mu się ze smakiem niedobrego syropu i niepotrzebnego cierpienia. Od tamtej pory unikał ciastek jak ognia. Opowiadał tę historię ze szczegółami, a wszystkim uśmiech powoli znikał z twarzy. Albo Anek jest dobrym kłamcą, albo taka historia się naprawdę wydarzyła,
- Herbatki? - Krępującą ciszę po zwierzeniach Anka, przerwała Silanna, unosząc kubek z płynem. Miley bez wahania go wzięła, co wstrząsnęło wszystkimi. Wypiła łyka napoju, nie zdwajając sobie sprawy, że każdy się jej przygląda. Herbata miała mocno zielony kolor  z domieszką żółci. Smakowała jak zielona herbata, tylko, że była bardziej słodka. Nina niepewnie spróbowała swojej i z trudem ją przełknęła. Nie lubiła zielonej herbaty. Chłopcy zrezygnowali z napoju.
- No to pora na coś mniej przyjemnego, skarbki - powiedziała staruszka. - Och... Nie przedstawiłam się. Jestem Silanna i jestem czarownicą.
Miley zakrztusiła się herbatą.
- Czarownicą? - spytała Nina z niedowierzaniem.
- Tak, ale kiedyś byłam normalnym człowiekiem - oznajmiła, uśmiechając się szeroka
i poprawiając kok, ułożony wysoko na blond włosach. Włosy... One były jedynym żywym akcentem kobiety i oczywiście, jeszcze, oczy, które jarzyły się zielenią.  - A wy pewnie przychodzicie do mnie z pytaniami. Wybaczcie, że nie będę odpowiadać na nie po kolei. Najlepiej będzie jak się cofniemy do ich źródła. Do historii.
- Do historii? - zapytał Anek, unosząc brwi. - Historii to my się w szkole uczymy. Aczkolwiek... Aczkolwiek muszę przyznać, że nie słucham na lekcji, więc mogłem coś przegapić  o czarownicach, smoka i wie pani, tych wszystkich innych.
- Niektóre historie pozostają historiami. Nieodkryte karty przeszłości są znane tylko ich twórcom.
- Ale... To by znaczyło... - Miley zaczęła się jąkać. - Pani ma setki lat? - Roześmiała się, a Silanna spojrzała na nią spode łba.
- Jetem czarownicą, kochana. - odparła z dumą. - Nieśmiertelność to wielki atut czarownic.
- Atut? - Zaśmiała się krótko. - Nie powiedziałabym.
- Nie jesteśmy tu kochana, żeby wymieniać się opiniami.
- Mówiła pani, że kiedyś była człowiekiem. Dlaczego to się zmieniło? - spytała Nina.
- Ach... To były dobre czasy. - Podniosła salaterkę. - Ciasteczko? - Naczynie skierowała w stronę Niny, a dziewczyna je wzięła i zjadła. Czarownica posłała jej uśmiech.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak jak chcieliście podzieliłam rozdział na 2 części. Nie będą one jednak równe, bo nie podzielę rozdziału w połowie zdania.... Następną część może uda mi się napisać jeszcze w tym tygodniu zanim wyjadę ;)

2 komentarze :

  1. Bardzo wciągające, nawet moja wybredna koleżanka powiedziała że masz talent.

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie nie dowiedzieliśmy się niczego konkretnego, ale przynajmniej poznaliśmy naszą czarownicę, która wydaje mi się całkiem miła. Nieco ekscentryczna i dziwna, ale mimo wszystko miła. Mam nadzieję, że opowie kilka ciekawych rzeczy ;)

    Pozdrawiam i życzę udanych wakacji!

    OdpowiedzUsuń